środa, 27 czerwca 2012

when it comes to an end...

i w ten sposób, chyba na jakiś czas,
zakończyłam swoją przygodę w Wielkim Mieście...
czas odpocząć, przynajmniej do września.
właśnie sobie uświadomiłam, że to miejsce, 
jest w pewnym sensie, jak narkotyk - zmienia wszystko w życiu człowieka 
i bardzo trudno się od niego oderwać.

teraz myślę. o tym roku. co się zmieniło,
a co zostało, co tu zyskałam, a co straciłam...

tyle ostatnio myślałam o wakacjach, 
ale chyba momentalnie zmieniłam priorytety? -.-

mam nadzieje, że dobrze spędzicie te dwa miesiące...

czasami pożegnania bywają bardzo trudne,
ale każdy zamknięty rozdział zostawia na nas jakiś ślad,
bez którego, w jakimś momencie, kiedyś, gdzieś,
byśmy po prostu sobie nie poradzili...

' Then she'd shout down the line, tell me she's got no more time
Cause she's a Supergirl and Supergirls don't hide...'.

3 komentarze:

czytamy wszystkie komentarze, za każdy dziękujemy. ♥